czwartek, 8 grudnia 2011

PORANNA KAWA

Nie mam siły, jestem zmęczona jak nigdy chyba wcześniej.
Wczoraj knajpka z przyjaciółką uświadomiła mi, że w okolicy 21:00 przestaję już myśleć o czymkolwiek innym niż ciepłe łóżko.
Nie-mąż wyjechał na dwa dni. Nawet się cieszę, wredna jestem, wiem, ale może uda mi się dzisiaj poczytać choć przez chwilę coś mojego.
Gdzie się podziało moje życie?

poniedziałek, 5 grudnia 2011

MIKOŁAJKI 2011

Do moich dzieci Święty Mikołaj już przyszedł. Starsza planowała od kilku dni jak zaczai się by go podejrzeć, zastanawiała się jak gość dostanie się do domu, skoro nie ma klucza, a dzwonek czy pukanie ona bez problemu usłyszy. Zawinęła się kocem, ułożyła głowę na różowej poduszce i na tym skończyło się czajenie. Młodszy jeszcze nieświadomy przyjemności jakie niesie ze sobą grudzień odpadł delikatnie posapując na moim ramieniu.
Czuję błogość gdy na nich patrzę, takich śpiących, bezbronnych, ufnych. Wtedy wierzę, że wszystko ma sens, że się ułoży, że jest logiczne.
Gdy patrze na moją Mamę, zmęczoną choć dzielną, która liczy, że się uda, że wygra, a gdy nie wie, że na nią zerkam tak bardzo przypomina swojego Tatę nie ma we mnie tej pewności choć tak bardzo chcę by była.
Życie jest takie kruche.